Details

  • Last Online: 11 hours ago
  • Gender: Female
  • Location: 폴란드
  • Contribution Points: 0 LV0
  • Roles:
  • Join Date: October 17, 2019

Friends

Ninja26

폴란드

Ninja26

폴란드
Extraordinary You korean drama review
Completed
Extraordinary You
0 people found this review helpful
by Ninja26
Jan 15, 2023
32 of 32 episodes seen
Completed
Overall 8.0
Story 8.0
Acting/Cast 7.0
Music 6.5
Rewatch Value 6.0
This review may contain spoilers

Katharsis (nad)zwyczajności

Nie wiem czym się kierowały twórczynie Extraordinary You ale z pewnością mogę powiedzieć, że wiedziały co robią. Przynajmniej w tej pierwszej części, bo co do drugiej, to tak jak grono innych recenzentów już nie mogę tego powiedzieć.

Extraordinary You ze swoim nadprzeciętnym ale chwytliwym tytułem i elastyczną grafiką skłania swojego widza by przykucnął jeszcze raz w klimaty szkolne owiane słodkim romansem z Extraordinary dodatkiem jakim jest?
No właśnie czym jest ten składnik który pomimo żenadnie powtarzalnej wydawałoby się fabuły, jednak trzyma mocno za rękę każdego kto wsiąknie w trzy co najmniej odcinki?
Czy to te piękne sceny miłosne nastolatków? Szkolne mundurki, grupa bad boyów a może te śliczne buzie tych dobrych chłopców?
Wszystko wydawałoby się mierną próbą zagarnięciem uwagi odbiorcy gdyby do akcji nie wkroczył Bóg, a raczej coś na jego wzór. Ilość dram w kategorii standardowych okruch z życia jest wiele, romansów jeszcze więcej ale gdy do tematu wchodzi iskra pod postacią ukrytej manipulacji, walki z przeznaczeniem w której najwyższą ceną jest własne istnienie zaczyna się rysować pastelowe squid game na łamach szkolnych murów.
Panie i Panowie, przedstawiam Zwyczajnego do bólu CIEBIE.

Eun Dan Oh, to tryskająca jak skowronek w tęczy osiemnastolatka która żyje zwyczajnym życiem pospolitej chaebolki zmagając się jednocześnie z poważna wadą serca oraz jednostronną miłością do Bae Kyunga - jednego z członków A3 /tak tak, kalko parodia F3, dojdziemy do tego/, który absolutnie nie wygląda jakby cokolwiek obdarzał jakimkolwiek zainteresowaniem poza własnym nosem. Piękny i bucowaty przedstawiciel bad boya, jakich wiele w manhwach i mangach z półki od nienawiści do miłości. De Hwa to serdeczny kumpel Dan Oh nieszczęśliwie również zakochany w Ju Ddzie, która z kolei jest swoistym rodzajem koreańskiego kopciuszka. Również dręczonego przez trzy lakierowane bogaczki, których szlag trafia że jest obiektem westchnień Nam Ju - lidera właśnie A3. Z kolei w szkolnej stołówce uwagę ściąga Magik Suszonej Kałamarnicy?
Tak tak nie przesłyszeliście się. Kucharz z nadobnym przezwiskiem i również cukierkową urodą.

Całość grona bohaterów jak i nakreślających się wątków, jest nie przez przypadek tak okropnie sztampowy, kalkowany i parodiowany. Także, nie przerywajcie w pierwszych minutach tak jak zrobiłam to ja, bo początek faktycznie zwodzi totalnie.

Ale wróćmy do bohaterów..
Dan Oh ma zwyczajne życie licealistki rodem z seriali. Spotyka przyjaciół, zalicza zajęcia, wzdycha do crusha i zmaga się z chorobą. To co na przykład delikatnie wyróżnia Dan Oh z grona podobnych jej postaci w romansach, to chyba fakt że akurat jest zamożna i zachowuje się jak głośno myślący dzieciak. Taki jej urok. O ile na początku człowieka zakrawa od ciągłego jej szczebiotania, tak z upływem czasu idzie się przyzwyczaić.
Dan Oh pewnego dnia zaczyna pojawiać się w randomowych miejscach bez kompletnej świadomości skąd się tam wzieła. Co więcej, coraz częściej pojawia się w sytuacjach gdzie dosłownie nie ma wpływu na własne słowa i zachowanie. Zaniepokojona tym faktem zaczyna szukać odpowiedzi i tak trafia na książkę komiks w której wszystkie ostatnie wydarzenia są identyczne jak te niedawno przeżyte. Dan Oh trafia w końcu do Magicznego Kucharza, który oświeca ją w słusznym domyśle. Wszyscy bowiem są bohaterami wciąż tworzonego komiksu.



Z jednej strony powiedziałoby się że fabuła brzmi dość prosto i ciekawie, bo mamy i romansik i nadchodzącą akcję, a z drugiej strony gdy do całej tej sceny dodamy retrospekcję z poprzedniego wcielenia który okazuje się być poprzednim dziełem wspomnianego Boga/Autora robi się burzliwy mezalians. Dan Oh początkowo zaczyna walkę z Autorem próbując na siłę wprowadzać zmiany co kończy się ciągłymi powtórkami wydarzeń do momentu aż będzie wedle wyznaczonego wyżej planu. Jakby tego było mało, Dan Oh nie jest w dodatku kimś wokół całe odgrywane realia się toczą. Nie jest główną bohaterką odgrywanego komiksu i na domiar wszystkiego jej postępująca choroba serca wyraźnie daje jej do zrozumienia że Autor zamierza się jej za jakiś czas nieoczekiwanie pozbyć co jeszcze bardziej determinuje dziewczynę żeby starać się zmienić swoje przeznaczenie.
Do całego wątku w pewnym momencie dochodzi postać jeszcze niżej w rankingu ważności niż Dan Oh jakim jest 'Numer 13' vel Ha Ru.
Śliczny aczkolwiek bez tożsamości osobnik który podobnie jak Dan Oh tworzy jedynie tło i połączenie dla ważniejszych wątków i postaci głównych [którymi są btw. Nam Ju i Ju Da].Nie byłoby całego szumu wokół jego nieistotnej postaci gdyby nie fakt, że Trzynastka potrafi w jakiś niezrozumiały sposób wpływać na zmianę wydarzeń. Gdy ten fakt zauważa Dan Oh niezwłocznie rozpoczyna śledztwo wokół Ha Ru by za jego pomocą uratować siebie i móc wolno życ wedle własnej woli.


Drama zdecydowanie trzyma w napięciu większość czasu jednak łapie gumę po połowie czyli mniej więcej 8/10 odcinkach. Te pierwsze odcinki w moim odczuciu robią niezły rollercoster. Biegniemy i szukamy odpowiedzi na MNÓSTWO pytań. Jak zmienić wydarzenia? Kim jest Autor i co ma na celu w zasadzie cały ten zabieg manipulowania wszystkimi? Czy kiedykolwiek to wszystko się skończy, czy to gra, czy jest w ogóle jakiś koniec fabuły? Do czego to wszystko prowadzi? A jeżeli jesteśmy pod wpływem Siły Wyższej to również, dlaczego i po co? Głęboko wchodzimy w buty bohaterów świadomych bycia częścią komiksu [tak, ich potem przybywa /De Hwa, Bae Kyung, Ju Da...] którzy całą 'wolność' mają w międzyczasie kiedy w komiksie są dziury czasowe niezwiązane akurat z ich rolą.
Idąc dalej dochodzi do tego jeszcze wprowadzenie poprzedniego komiksu i robi się 'Oszukać Przeznaczenie ujęcie 2'. Co jak co, nie trzeba daleko nurkować w odcinkach by dojść również do nieprzyjemnego stwierdzenia że ów Twórca albo ma jakiś cel by główna parę czyli Dan Oh i Haru nieustannie rozdzielać albo jest po prostu okrutny i bezwzględny. Żadna ilość łez, błagań i tragedii nie jest wstanie poruszyć Piszącego by stanął po stronie tego co wszyscy oglądający czyli my, dopingujemy. I tu dochodzimy do czegoś w rodzaju katharsis, bo im bardziej wciągałam się we współprzeżywanie fabuły tym bardziej dochodziłam do mocnych odczuć współczucia i jednocześnie ulgi. Trzeba to powiedzieć wprost - życie bohaterów w tym komiksie to była katastrofa na którą nie mieli wpływu. Marionetki w rękach 'boga' który szydzi z ich uczuć, maltretuje, manipuluje i pcha do zagłady. W dodatku, dla mnie widza - bez przekazu, bez nadziei, bez puenty totalnie bez sensu. Człowiek to ogląda i nieważne jakiego jest wyznania, nagle czuje ulgę że nawet jeśli istnieje Bóg to nie mamy takiej tragedii jak ci tutaj. No bo co oni mogą? Show must go on i nieważne czy ci się podoba czy nie.

Spędziłam niemało czasu próbując rozgryźć co się stało i jaki był przekaz tej historyjki. Prawdopodobnie nie znalazłam nic odkrywczego. Na pewno jak wszyscy zauważyłam mnóstwo dziur fabularnych które standardowo nie wyjaśniono do końca, a zakończenie w cale nie sprawiło że potem mogłam spać spokojniej.
Nie było we mnie też wielkiej frustracji po różnych głupich akcjach jak na przykład zniknięcie pod koniec Ha Ru żeby go znów ożywić rok później na piękny nowy happy ending. Całość dramy jakby tak przyjrzeć się z boku czy też z dystansu najwyraźniej miała dać orzeźwiającego kopa do życia. Nie da się wielu rzeczy tutaj sensownie wytłumaczyć z perspektywy naszej na zasadzie że wszystko w życiu ma sens, ma cel. Ponadto, często się zdarza że jednak nie mamy wpływu na wydarzenia które usilnie muszą się nam przydarzyć. Jaki z tego widzieliśmy wniosek? Że nie twoje życie ma się zmienić, a twoja osoba. Zauważcie, że Dan Oh przed poznaniem Ha Ru dążyła wyłącznie do tego by miec wpływ na swoje życie i by je nie tylko uratować, ale by móc je prowadzić wedle własnego scenariusza. Gdy do akcji wkracza Ha Ru a sytuacje robią się napięte, jej jedynym pragnieniem jest Ha Ru; czyli miłość. Czy będzie dalej odgrywała narzeczona Bae Kyunga, czy wciąż będzie chorowała przestaje miec znaczenie jeśli to życie wciąż jest i w nim będzie Ha Ru. To była jedyna wartość tudzież rzecz której nie dał rady przerwać Autor przez dwa wydania komiksów. Ten trzeci zarys na końcu, to już myślę że była nagroda za wytrzymałość, ale mogę się mylić. Może to zwyczajnie gratka dla wyznawców buddyzmu z tymi wcieleniami... W każdym razie, Autor był kompletnie niezrozumiały w swoich poczynaniach. Dalej nie wiemy czemu pierwotnie Dan Oh musiał zginąć, czemu z rąk Bae Kyunga i czemu Ha Ru nie mógł jej uratować, a wręcz nawet sam zachować życie. Beznadziejne katharsis istnienia po prostu pogodzić się z tym co zsyła ci 'los'.
Z kolei właśnie Ha Ru, jak i cały wątek z bycia 'tylko postacią poboczną'/'szarą'/'drugoplanową'/mniej ważną był na przykład dobrym przykładem że twoja tożsamość nie bierze się z pozoru tego co widzisz tudzież odgrywasz na codzien. Nie jesteś wyłącznie tym co grasz. Nagle człowiek zdaje sobie sprawę, że jego położenie nie jest wyznacznikiem jego wartości ani samej w sobie osoby. Zauważyliście, że niejednokrotnie jak śnicie, to mało kiedy zwracacie uwagę na to jaka jesteście z zewnątrz osobą? Liczy się zawsze to co odczuwasz i kim jesteś w środku. To kogo masz w sercu i dla kogo żyjesz.

I to tyle z konkretnych przekazów które nawet mi się wydaje że mocno naciągnęłam. Póki możesz wolno czuć jest ok. Brzmi to jak kropla słodyczy w morzu goryczy.

Aktorstwo natomiast muszę pochwalić w dwóch sprawach. Po pierwsze, na pewno należy się jakiś oklask osobom które grały podwójne role. To nie jest mały wyczyn szczególnie jeśli grasz dwie przeciwstawne z charakteru osoby. Kim Hye Yoon pięknie podołała jednocześnie się śmiejąc i płacząc do Bae Kyunga by 5 minut później pałać na niego gniewem. Lee Na Eun zresztą podobnie oraz Lee Jae Wook. Rowoon... był piękny i taki bezpłciowy? No masło się topi na jego widok ale jego osoba gdzieś koli w oczy i nie miejcie mu tego za złe. Z jednej strony można całkowicie usprawiedliwić te jego nijakość, bo jego postać najwyraźniej taka miała być. I wyszło mu to świetnie. I jego gra jest dobra, ale będąc tą świadoma częścią siebie Ha Ru w jego wykonaniu to wciąż pusta masa z błyszczącymi oczami. Nie wiem czy ja tak czuje dlatego że przyćmiła mnie fenomenalna gra Lee Jae Hyuka, jego zajebistej ekspresji na twarzy i ja to porównuje czy to po prostu mocno czuć. Niemniej, jakby nie było, było ok. Ja uważam że śmiało ma potencjał zarówno on jak i Hye Yoon w roli głównej postaci. Ost był wystarczająco doprawiający klimat i ma moje uznanie.

Podsumowując, Extraordinary You jest ciekawą pozycją, satysfakcjonującą niewymagającego widza. Jest w stanie przykleić cie do fotela ale też ugryzie w tyłek swoimi teologiczno-moralistycznymi zagwozdkami. Czy to źle czy dobrze zależy od gustu odbiorcy, jednak uważam że to właśnie takie urozmaicania seriali sprawia że wciąż mamy chęć na kolejne i kolejne. Cieplutko wciąż polecam.
Was this review helpful to you?